Salezjańskie szczyty - pocztówka z obozu ministranckiego w Podczerwonem

To była błyskawiczna decyzja. „Jedziecie na obóz ministrancki w Tatry?”, zapytał Ksiądz Marcin Śnieżyński - opiekun ministrantów. „Pojedziemy!” - odparłam. Niedługo po tym, wraz z trzema ministrantami z naszej parafii byliśmy w drodze z Lublina do Tatr!

Miejscem obozu była Szkoła Podstawowa w Podczerwonem, malowniczo położonej wsi w gminie Czarny Dunajec.

Ja, mama, która nigdy w dzieciństwie nie była na koloniach, nie miałam nawet pojęcia, jak może wyglądać obóz ministrancki. Mimo, że przestudiowałam uważnie program, nie wiedziałam czego się spodziewać. Obserwowałam mojego syna.

Dla niego wszystko było nowe! Patrzyłam jak radzi sobie w grupie znacznie starszych od siebie chłopców – ministrantów z różnych parafii Inspektorii Krakowskiej Salezjanów.

Pierwszy raz miałam też szansę poczuć salezjańskiego ducha wspólnego bycia i pracy z młodymi z dala od rodzinnej parafii i codziennych obowiązków!

Obóz miał w sobie wszystkie konieczne "składniki", aby stać niezapomnianym przeżyciem dla chłopaków. Było więc bardzo dużo zajęć sportowych, świetnie zsynchronizowane z pogodą wycieczki górskie, a nawet czołganie się w mrocznych jaskiniach i zdobywanie górskich szczytów, warsztaty umiejętności ślusarskich i decoupage, zajęcia na temat pisania ikon i mecz "ministranci kontra miejscowi".

Była nauka gry na gitarze i wiele zajęć muzycznych. Obóz był jednak przede wszystkim czasem spotkania ministrantów z kilku miejsc Polski, gdzie wspólnie uczestnicząc w zajęciach zdobywali nowe wiadomości i umiejętności. Ciekawym było dedykowanie każdego dnia obozu innemu świętemu patronowi, poznawanie historii jego życia i program dnia obozu dostosowany do ich charyzmatu. Był więc np. dzień Św. Piotra Frassatiego i zdobywanie górskich szczytów, był dzień Św. Alberta Chmielowskiego i wizyta na Kalatówkach…

Była codzienna Msza Święta, możliwość skorzystania z sakramentu spowiedzi, modlitwy poranne i wieczorne, zajęcia z liturgii oraz warsztaty z Mszałem Rzymskim, co dla części ministrantów było zupełnie nowym doświadczeniem!

Dla mnie było to 12 wspaniałych dni odpoczynku, przyjemności oddychania górskim powietrzem i zachwytu nad urodą Tatr. Tym jednak co zostanie we mnie na długo to świadomość, że salezjańska duchowość młodzieżowa oparta na radości, wspólnocie i służbie ma prawdziwy sens, bo przekłada się na rozwój młodych ludzi.

Dziękuję Księdzu Wojciechowi, Księdzu Diakonowi Łukaszowi i Panu Michałowi za prawdziwy przykład pasji salezjańskiej pracy z młodzieżą. Teraz wiem więcej o tym, jak to działa!

 

Monika Jarczyk-Ejebugha.

Copyright © 2016
ls.salezjanie.lublin.pl